Jedną z przyczyn oferowania ceny radykalnie niższych od racjonalnie ugruntowanej średniej jest wchodzenie na rynek usług młodych biur tłumaczeń, które w internecie wyglądają bardzo podobnie do firm o ugruntowanej pozycji, posiadających kilkunastoletnie doświadczenie. Te młode firmy zatrudniają często młodych niedoświadczonych tłumaczy czy wręcz studentów, którzy wykonują dane usługi za 30% normalnego wynagrodzenia tłumaczy pracując przykładowo za 7 zł na godzinę. Oczywiście jakość dostarczonych usług jest najczęściej niewystarczająca, a w najlepszym wypadku niestabilna. W przypadku tłumaczeń mniej lub bardziej specjalistycznych, czy też tłumaczeń technicznych, korzystanie z usług tłumaczy bez kierunkowego doświadczenia, minimum 15-20-to letniego, jak to jest w przypadku tłumaczy LOQUAX, nie ma najmniejszego sensu. Efekt jest taki, że dany Klient, choć teoretycznie płaci za usługę mniej, to faktycznie nie otrzymuje tego, czego oczekuje. Przyczyna tego jest banalna. Po prostu dany wykonawca nie jest w stanie wykonać specjalistycznej usługi tłumaczeniowej w cenie pracy na poziomie 7-10 zł na godzinę, gdyż w rzeczywistości specjaliści, którzy taką pracę potrafią wykonać otrzymują wynagrodzenia trzykrotnie wyższe i jest to w pełni uzasadnione, ze względu na wiedzę i sprawności, które realnie posiedli.
Miesięczne archiwum: luty 2016
Niby-usługa zamiast profesjonalizmu. Klienci nie wiedzą, co kupują
Wiele firm oferujących tłumaczenia po zaniżonych cenach w praktyce ma na myśli zupełnie inną usługę niż firmy zatrudniające profesjonalnych, doświadczonych tłumaczy. Jesteśmy w sytuacji podziału rynku usług tłumaczeniowych na tzw. tanie tłumaczenia, w tym tłumaczenia wykonywane przez automat, i tłumaczenia specjalistyczne takie jak tłumaczenia medyczne, tłumaczenia techniczne, finansowe, prawnicze, farmaceutyczne, marketingowe. Te ostatnie to tłumaczenia wykonywane przez profesjonalistów z minimum dziesięcioletnim doświadczeniem. Każda dziedzina obsługiwana jest przez innych tłumaczy-specjalistów, którzy zdobyli nie tylko kompetencję językową, ale też posiadają doświadczenie i wykształcenie w danej branży. Problem w tym, że na poziomie oferty Klienci mają trudność w rozróżnieniu realnego dostawcy od dostawcy „na niby”. W internetowej warstwie wizualnej poszczególni dostawcy mogą wyglądać dość podobnie. Gdy kupuje się gotowe towary ten problem nie występuje. Jednak usługi mają inną naturę. Dany „produkt” jest każdorazowo wytwarzany przez konkretne osoby i nie istnieje w momencie zamówienia. To czy wytworzy go osoba mająca na koncie przetłumaczone 30 tysięcy stron czy 300 stron ma kluczowe znaczenie dla tekstu docelowego. W przypadku wielu tekstów specjalistycznych początkujący tłumacze nie mają pojęcia na co się porywają. Współcześnie trend ten pogłębia się tym bardziej, że stymulują go głębokie zmiany kulturowe o proweniencji postmodernistycznej, które niestety nie zachęcają młodszego pokolenia do szanowania etosu zawodowego.