Niby-usługa zamiast profesjonalizmu. Klienci nie wiedzą, co kupują

Wiele firm oferujących tłumaczenia po zaniżonych cenach w praktyce ma na myśli zupełnie inną usługę niż firmy zatrudniające profesjonalnych, doświadczonych tłumaczy. Jesteśmy w sytuacji podziału rynku usług tłumaczeniowych na tzw. tanie tłumaczenia, w tym tłumaczenia wykonywane przez automat, i tłumaczenia specjalistyczne takie jak tłumaczenia medyczne, tłumaczenia techniczne, finansowe, prawnicze, farmaceutyczne, marketingowe. Te ostatnie to tłumaczenia wykonywane przez profesjonalistów z minimum dziesięcioletnim doświadczeniem. Każda dziedzina obsługiwana jest przez innych tłumaczy-specjalistów, którzy zdobyli nie tylko kompetencję językową, ale też posiadają doświadczenie i wykształcenie w danej branży. Problem w tym, że na poziomie oferty Klienci mają trudność w rozróżnieniu realnego dostawcy od dostawcy „na niby”. W internetowej warstwie wizualnej poszczególni dostawcy mogą wyglądać dość podobnie. Gdy kupuje się gotowe towary ten problem nie występuje. Jednak usługi mają inną naturę. Dany „produkt” jest każdorazowo wytwarzany przez konkretne osoby i nie istnieje w momencie zamówienia. To czy wytworzy go osoba mająca na koncie przetłumaczone 30 tysięcy stron czy 300 stron ma kluczowe znaczenie dla tekstu docelowego. W przypadku wielu tekstów specjalistycznych początkujący tłumacze nie mają pojęcia na co się porywają. Współcześnie trend ten pogłębia się tym bardziej, że stymulują go głębokie zmiany kulturowe o proweniencji postmodernistycznej, które niestety nie zachęcają młodszego pokolenia do szanowania etosu zawodowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *